sobota, 6 listopada 2010

Utopia, melancholia, żałoba...

"Każda epoka tęskni za jakimś piękniejszym światem. Im głębsze jest zwątpienie i ból z powodu powikłań dnia dzisiejszego, tym gorętsza jest owa tęsknota. Zasadniczym nastrojem życiowym pod koniec Średniowiecza jest gorzka melancholia. (...) To, co w dziedzinie zwyczajów żałobnych zachowało się z dawnych wyobrażeń tabu, ma żywotną wartość kulturową, która służy cierpieniu pewną formą upiększenia go i uwznioślenia. Wyobrażenia te nadają bólowi pewien rytm, przemieszczają rzeczywistość życiową w sferę dramatu i nakładają jej koturny. (...) Wszystkie te piękne wystylizowane konwencje obyczajowe, które miały wznosić surową rzeczywistość w sferę szlachetnej harmonii, stanowiły część wielkiej sztuki życia, mimo że nie znalazły bezpośredniego odbicia w sztuce sensu stricto. (...) Środkiem wyrazu, który łączył je w jedną całość, była bowiem nie sztuka, lecz moda. Moda jest w ogóle znacznie bliżej spokrewniona ze sztuką , niżby chciała to przyznać estetyka akademicka".
(J. Huizinga, Jesień średniowiecza, rozdz. II, Tęsknota za piękniejszym życiem, PIW, Warszawa 1996, s. 54, 77, 80.)